Wywiad z grupą 3moonboys, przeprowadzony 18.11.2004 roku, po koncercie w klubie "Jazzga"

     

słuchaj cz.1

słuchaj cz.2

 

  

Instytut Adama B: Historia 3moonboys jest dosyć zawiła. Graliście w Charlie Sleeps, w Piątej Stronie Świata. Jak doszło do zawiązania kolejnego składu?

 

Piotr Michalski: Historia jest krótka. Po prostu w pewnym momencie poczuliśmy we trójkę z Marcinem (Marcin Karnowski, perkusista 3moonboys - od red.) i z Wojtkiem (Wojtek Kotwicki, gitarzysta i wokalista 3moonboys - od red.), że chcielibyśmy robić coś swojego. Zaczęliśmy się we trójkę spotykać na próbach, powstawały kolejne numery. To był już zalążek czegoś. Stwierdziliśmy, że fajnie jest grać we troje, może nawet we czworo w przyszłości.

 

Wojtek Kotwicki: Od Charlie Sleeps odbiegamy trochę klimatem. Charlie Sleeps jest bardziej gitarowe, zaś w 3moonboys uderzamy więcej "w klimat".

 

Charlie Sleeps troszeczkę teraz podumarł, jak nie umarł... Na chwilę usnął - zawiesił działalność. My zaś wydaliśmy płytę 3moonboys, którą właśnie promujemy. Zaś co do Piątej Strony Świata, to grupa rozwiązała się już dawno temu. 3moonboys to jest, jak przypuszczam, już nasz ostatni projekt jaki mogliśmy stworzyć.

 

Instytut Adama B: Wyprzedziłeś moje pytanie. Powiedzcie mi, dlaczego właściwie powstał zespół 3moonboys, przecież grupa Charlie Sleeps tak naprawdę gra bardzo podobnie...

 

W.K.: Chcemy iść troszkę w inną stronę. Powstanie 3moonboys zaś wynikło samo z siebie. Umawialiśmy się z Charlie Sleeps na próbę, ale ktoś nie mógł dojechać, albo coś innego. Zaczęliśmy spotykać się we trójkę. Zrobiliśmy jeden numer, potem drugi. Nagle zaczęło wychodzić tysiąc pomysłów. W tym momencie zawiązaliśmy skład. Materiał nagraliśmy rzutem na taśmę.

 

P.M.: Generalnie chodzi tu o sprawy personalne, o ludzi, bo wiesz nie jesteśmy już gówniarzami, młodzieniaszkami. Nie mamy po 17 lat. Ludzie z czasem albo w tym zostają, chcą to robić, i zrobią wszystko aby móc tworzyć daną muzykę, albo sobie odpuszczają, zakładają rodziny, idą do pracy czy otwierają firmy.

 

Instytut Adama B: Jak wyglądała wasza współpraca z Grzegorzem Kaźmierczakiem (wokalista Variete, realizował płytę 3moonboys - od red.)?

 

W.K.: My bardzo lubimy się z Grzesiem. Fajnie się z nim nagrywa, wszystko jest super. Płytę "3moonboys" nagraliśmy u Grzesia, ale miksy są naszym dziełem. Grzesiu wyjechał na wakacje i zostawił nam studio, więc mogliśmy robić tam wszystko co chcieliśmy.

 

Z Grzesiem jest wszystko fajnie, ale jednak jest to człowiek, który jednostronnie patrzy na muzykę.

 

P.M.: Jest to człowiek, który jest ukształtowany w jakimś kierunku. My nie potrafiliśmy po prostu przeskoczyć pewnych rzeczy. On też nie potrafił przeskoczyć naszych oczekiwań. Skończyło się na tym, że w czasie kiedy ja byłem na zagranicznych wojażach, chłopaki sami zrobili miksy.

 

Instytut Adama B: Muzyka, którą usłyszałem na waszym koncercie przypominała mi dokonania Engine Down. Jak reagujecie na tego typu porównania?

 

Marcin Karnowski: Uciekamy bardzo od porównań. Nie chcemy, żeby nas porównywano do czegokolwiek. Uważam, że robimy coś indywidualnego i coś zupełnie innego.

 

P.M.: Porównywanie - no wiadomo, fajnie jest przyczepić zespołowi etykietkę, bo ludzie, którzy obracają się w tych kręgach, ludzie, którzy dziś przyszli na koncert spotkają swoich znajomych i powiedzą im: "słuchaj jest koncert, gra taki a taki zespół, przypomina to, to i to". I wtedy ten ktoś to łyka albo nie. I to jest dobre. Ale generalnie myślę, że nikt nie jest zadowolony jeśli przykleja mu się etykietkę zespołu, który jest jego niedoścignionym wzorem.

 

Instytut Adama B: Jakie zespoły ostatnio zrobiły na was największe wrażenie?

 

W.K.: Nowe Blonde Redhead ("Misery is a butterfly" - od red.), duński zespół Underbyyn.

 

P.M.: Polski zespół Snowman, z Poznania.

 

Instytut Adama B: A czy powstają już nowe kawałki? Czy planujecie w przyszłości rozszerzyć skład o kolejny instrument?

 

W.K.: Płytę nagrywaliśmy w trio tak naprawdę, czyli jeszcze bez Radka (Radek Drwęcki, klawiszowiec i wokalista 3moonboys - od red.). Radek dołączył do nas w marcu tego roku z myślą o tym żebyśmy mogli grać koncerty z klawiszami, gdyż chcieliśmy koniecznie żeby był klawisz. Nie chcieliśmy już drugiej gitary, aczkolwiek gitara gdyby się pojawiła w przyszłości to może byłoby to całkiem, całkiem.

 

P.M.: Nic na siłę. Musimy się najpierw uporać sami ze sobą. Po prostu musimy dojrzeć, dotrzeć do siebie. Musi być taka komunikacja, że żadne słowa nie będą potrzebne. Po prostu wychodzimy na scenę i łoimy tak, że jesteśmy z tego zajebiście zadowoleni.

 

Instytut Adama B: A czy jesteście zadowoleni z trasy promującej "3moonboys"? Jak wyglądają koncerty0 w innych miastach, czy jest np. lepsza frekwencja?

 

W.K.: Wczoraj byliśmy w Gdyni i może nie było za dużo ludzi. Było zimno i może dlatego ludzie nie przyszli. Ale i tak tam jest strasznie duży klub, wchodzi chyba z tysiąc osób, także nawet gdyby było sto osób to i tak byśmy ich prawie nie zauważyli. A tutaj jest mniejszy klub, my wolimy grać w mniejszych klubach. Nawet jeśli było 30-50 osób to dla nas jest o wiele lepiej, gdyż jest komunikacja i odbiór. Graliśmy już też w Bydgoszczy, ale tam już wyrobiliśmy sobie publiczność, mamy tam zawsze 200-300 osób na koncercie, ale to jest nasz dom, więc przychodzi jakie 15-20 % naszych znajomych.

 

Myślę, że jak przyjedziemy drugi raz do Łodzi to będzie więcej osób. Jeśli ludziom, którzy byli dziś na koncercie się spodobało to liczę, że następnym razem przyprowadzą swoich znajomych.

 

M.K.: Ja jestem bardzo zaskoczony koncertem w Łodzi, bo myślałem, że będzie mniejsza frekwencja. Było jednak bardzo miło i kameralnie.

 

Instytut Adama B: Odnoszę ostatnio wrażenie, że gitarowe granie odżywa w Polsce. Pojawiło się dużo nowych rockowych zespołów: Blue Raincoat, Supreme, 3moonboys, które niejako rozpoczęły nowy etap takiego grania w Polsce. Jak wy to postrzegacie?

 

W.K.: Ja myślę, że to zawsze gdzieś drzemie. Po prostu brakuje jakiejś poważnej promocji, która zwykle kończy się na biednych kopiach Myslovitz. Przez to ludzie zaczynają odrzucać muzykę gitarową.

 

M.K.: Ludziom się zaczyna najzwyczajniej w świecie nudzić, bo ile razy można słuchać klonów britpopowych. Ale oczywiście zespoły, które wymieniłeś to rzeczywiście są bardzo świeże.

 

Instytut Adama B: Piosenka "Charlie Sleeps" dedykowana jest zmarłemu niedawno Charlesowi Bronsonowi. A jaki jest wasz ulubiony film z Bronsonem?

 

W.K.: "Mściciel 3" jest najlepszy.

 

M.K.: Ja szczerze mówiąc boję się to oglądać...

 

W.K.: Jesteśmy w ogóle fanami epoki lat 80-tych i takich na pozór kiczowatych filmów sensacyjnych, np. z Chuckiem Norrisem czy Charlesem Bronsonem.

 

Instytut Adama B: Dzięki za wywiad!

 

W.K.: Dziękujemy i pozdrawiamy!

 

rozmawiał: Adam Bogusiak

       

      

wróć <<<

 

 

        

nowości w instytucie:

   

zapisz wypisz