Wywiad z Tomaszem Budzyńskim, liderem grupy Armia, przeprowadzony przed koncertem zespołu w styczniu 2005 roku, w Łodzi.

     

słuchaj cz.1

słuchaj cz.2

słuchaj cz.3

słuchaj cz.4

słuchaj cz.5

słuchaj cz.6

 

  

Niedawno wyszła nowa płyta Armii pt.: "Ulthima thule". Jak porównałbyś ten album to poprzedniego ("Pocałunek Mongolskiego Księcia")?


Jest duża różnica między tą a poprzednią płytą. Używając języka Witkacego, poprzednie dwa albumy, "Droga" i "Pocałunek Mongolskiego Księcia" były dość "wylizane". Były bardzo melodyjne, momentami wręcz piosenkowe. Natomiast na "Ulthima Thule" jest duża różnica w brzmieniu. Płyta jest bardzo surowa, toporna i agresywna. Utwory trudno nazwać piosenkami, są to długie, ekspresyjne kompozycje. Na końcu jest jeszcze 30-minutowa, bardzo psychodeliczna suita, trochę w stylu wczesnych nagrań Pink Floyd. To może być dużym zaskoczeniem dla naszych słuchaczy.


A czy nie boicie się tego, że słuchacze tego "nie kupią", że im to nie przypadnie do gustu? Czy to nie jest Twoim zdaniem zbyt duże wyzwanie, np. wspomniana przez Ciebie 30-mintuowa suita?


Ja uważam, że to jest bardzo duże wyzwanie. Ale znaczy, że jesteśmy szczerzy w tym co robimy. To nie jest tak, że chcemy nagrać byle jaką następną płytę, jakiś zbiór czadowych piosenek. Chcemy odbiorcom zaprezentować coś co jest najlepsze w zespole Armia. Na nowej płycie nie ma tylko 30-minutowej suity, jest jeszcze dziewięć bardzo ostrych numerów. Cała płyta trwa ponad 70 minut, więc spokojnie, ci, którzy lubią czady znajdą na tej płycie dużo dla siebie.


Ale to fakt, że "Ulthima thule" może być dla niektórych dużym zaskoczeniem, ale to nasza nowa propozycja artystyczna.


Tytuł płyty jak już gdzieś wspominałeś oznacza "ostatnią wyspę" lub "kraniec świata", czy więc oznacza to, że Armia żegna się z fanami?


Uważam, że nie. Mamy bardzo dużo pomysłów niewykorzystanych nawet na tej płycie, więc nie sądzę, żeby to była ostatnia płyta Armii. Już myślimy o następnych, ja myślę o swoich solowych. To nie jest tak, że tytuł oznacza pożegnanie z muzyką. Chodzi tu raczej o pewną rzeczywistość duchową. Ten tytuł oznacza, tak jak mówiłeś, pewien kraniec świata. W średniowieczu mówiono, że na końcu świata leży wyspa, która nazywa się ulthima thule, a za tą wyspą nie ma już nic. Jest to metafora rzeczywistości duchowej oraz kultury współczesnej, która według mnie (chociaż wiem, że ktoś może myśleć inaczej) wyczerpała się, zwłaszcza jej środki. Człowiek dopłynął niejako do pewnej wyspy i dalej widzi tylko bezkresny ocean. Ludzie o własnych siłach nie są w stanie dalej podróżować. Jeśli przyjmiemy, że życie jest wędrówką, to człowiek zawsze dochodzi do jakiegoś końca, gdzie nie ma sił i środków. Dlatego potrzeba nowych słów i wizji.


Niedawno wyszła płyta Twojej nowej grupy, Budzy i Trupia Czaszka. Czy jest to jednorazowy projekt, czy też może planujecie wydać kolejne płyty?


Nie wiem jaka będzie nowa płyta zespołu Trupia Czaszka, wiem tylko tyle, że chłopaki już chcą nagrywać nowe rzeczy, gdyż od czasu do czasu warto stworzyć proste, surowe i czadowe utwory. Nie wiem jakie będę teksty na tej płycie, może moje. Także nic jeszcze o tej płycie mi nie wiadomo, ale ¦lepy i Popkorn już chcą nowe próby robić.

A czy Twoje działalność solowa będzie kontynuowana?


Siedzący obok mnie Banan jest współautorem płyty "Taniec szkieletów", z której jestem bardzo zadowolony, gdyż ona niejako odzwierciedla kim ja jestem. Ta płyta mówi coś o mnie momentami bardziej niż zespół Armia, więc ja bardzo chętnie robić coś takiego dalej, tylko nie wiem, czy to przyjmie formę, jak ktoś to nazwał, apokaliptycznego folku. To może być coś innego. Ja nie ustalam dla swoich solowych rzeczy jakiejś konkretnej stylistyki, mam wówczas dużą swobodę. Wiadomo, Armia ma swoje brzmienie, swoje przyzwyczajenia, ale w solowej twórczości robię co chcę. Chociaż akurat muzyka jaka znalazła się na poprzedniej płycie, tj. trochę elektroniki i trochę muzyki akustycznej, mnie bardzo odpowiada i bardzo chętnie będę robił coś w tym stylu, przy czym chciałbym po drodze wydać płytę z muzyką, którą nagrałem do spektaklu, do sztuki Witkacego, która jest wystawiana w teatrze w Krakowie. Muszę jeszcze trochę popracować nad tą muzyką, a potem ją wydam.


Głośno było o reaktywacji Siekiery, ostatecznie do tego nie doszło. Patrząc jednak z drugiej strony, właściwie po co reaktywować Siekierę? Czy zamiast tego prostego, surowego punk rocka, który aktualnie zdaje się być nieco archaiczny nie lepiej pójść nieco bardziej w stronę nowych brzmień, elektroniki, nowego jazzu?


Akurat jak mówisz o elektronice, to mnie jest ona bardzo bliska. Na płycie "Ulthima thule", w suicie, że ją tak nazwę, jest bardzo dużo elektroniki. Ja uważam, że jest to dosyć współczesna muzyka. Razem z Bananem jesteśmy wychowani na takiej muzyce, słuchaliśmy dużo np. Tangerine Dream, wczesnego Pink Floyd, więc mamy to we krwi, możemy więc taką muzykę słuchać i nagrywać. Natomiast ja nie jestem jazzmanem, więc na pewno się tym nie będę zajmował.


Pytasz jak można grać taką czadową muzykę? Jasne, że można! Ja nic innego nie robię przez 20 lat. Byłoby trudno mi powiedzieć, że to co grałem przez 20 lat to była jakaś pomyłka. Nie mogę tak powiedzieć, gdyż to były bardzo fajne czasy, przeżyliśmy bardzo dużo wspaniałych chwil i nagraliśmy dużo świetnych utworów przez ten czas.


I jeszcze chciałem cię zagadnąć ogólnie na temat zjawiska, jakim są reaktywacje starych kapel. Znowu gra Variete, Brygada Kryzys czy Moskwa (a nawet Kombi), za granicą reaktywowało się Dead Can Dance. Jak postrzegasz takie wydarzenia? Czy uważasz, że hasło, które ktoś z publiczności rzucił na koncercie reaktywowanej Moskwy ("grupa reaktywowana - zupa odgrzewana") jest sprawiedliwe?


To dla jakich przyczyn ktoś reaktywuje zespół to jest jego sprawa. Jestem daleki od tego, żeby potępiać za to, że on się reaktywował, aby zarabiać pieniądze. Czasy są bardzo ciężkie, niektórzy artyści cienko przędą. Zresztą co innego zespół Kombi, a co innego Variete czy Siekiera. Wiem, że ludzie z tych zespołów żyją, może nie w biedzie, ale nie na poziomie, na którym powinni żyć artyści, którzy coś wnieśli do kultury, czyli np. Robert Brylewski czy Tomasz Adamski. Ja uważam, że oni powinni mieć kupę pieniędzy, a żyją bardzo skromnie i nieadekwatnie do wkładu wniesionego w polską muzykę. Uważam więc, że mówienie "grupa reaktywowana - zupa odgrzewana" jest nieuczciwe, zwłaszcza w sytuacji w jakiej jest nasz kraj. Dlaczego mówić, że nie wolno zespołom reaktywowanym teraz grać, skoro jedyne co oni zrobili naprawdę dobrego to kapitalna muzyka?!

Teraz inny zestaw pytań. W kilku wywiadach czytałem, że z oczywistych pewnie powodów, krytykowałeś komunizm. A jak zapatrujesz się na młode organizacje lewackie lub też na alterglobalistów, często sprzeciwiających się systemowi, w którym pieniądz, kasa są na pierwszym miejscu?


Znam antyglobalistów, to w większości są organizacje lewackie, które chcą wprowadzić komunizm. Ja rozumiem to tak, że przeciw kapitalizmowi chcą wprowadzić komunizm. Ja już w swoim życiu doświadczenie z systemem komunistycznym miałem i nie chcę mieć ich więcej.


A jeśli chodzi o dominację pieniądza, przeciwko której protestują alterglobaliści. Rozumiem wtedy, że są to ludzie wolni od kasy. W to jednak nie wierzę. Powiedzieć o sobie, że jestem wolny od pieniądza, to już jest dużego kalibru wolność. W człowieku istnieje skłonność, która się nazywa chciwością. Brak tej skłonności oznacza, że jesteś wolnym człowiekiem. Znam wiele osób, i z prawej, i z lewej, ale niezależnych od pieniądza zdecydowanie mało. Tacy ludzie są wręcz święci. Więc jeśli jakaś grupa ludzi mi mówi, że jest wolna od pieniądza, to ja na to patrzę bardzo podejrzliwie.


Chciałem Cię spytać jakie jest twoje zdanie na temat pewnego rodzaju cenzury politycznej w sztuce. Chodzi mi głównie o głośną sprawę Doroty Nieznalskiej, która została skazana za obrazę uczuć religijnych w wyniku pozwu posłów LPR. Nie boisz się, że cenzura może kiedyś dotknąć Ciebie? Może kiedyś ktoś z innego ugrupowania uzna, że Twoja twórczość mu przeszkadza i wytoczy ci sprawę w sądzie. Jak się na tą kwestię zapatrujesz?


Ale chyba nie chcesz powiedzieć, że zespół Armia robi to co Dorota Nieznalska?


Nie, tego nie powiedziałem...


Problem jest w krytyce, a nie w tym czy można czy nie. Teraz żyjemy w kompletnym ,jak pisał Witkacy zbydlęceniu kultury. Jeżeli ktoś uważa, że dziełem sztuki jest obieranie ziemniaków w Zachęcie, to przepraszam bardzo, ale dla mnie nie jest to dzieło sztuki. I dla mnie to co robi Dorota Nieznalska, i podobni ludzie, to nie jest sztuka, to jest słaba prowokacja. I to bardzo tchórzliwa prowokacja ! Ona nie ma żadnego uzasadnienia dla tego co robi. Ja skończyłem szkołę i umiem czytać, więc nikt mnie na takie brednie w stylu, że nasranie w galerii i posypanie tego trocinami jest warte wystawiania w galerii i pisania o tym recenzji nie nabierze. Jeśli ktoś chce swoje gówno w słoiku prezentować jako sztukę, to ja mu tego zabronić nie mogę, ale problemem jest to, że ktoś to w ogóle wystawia ,i mało tego ,ktoś idzie te "dzieła " oglądać!

   
Ja jej nie zabraniam robienia czegokolwiek. Ale niech wie ,że moja babcia modliła się do ukrzyżowanego Chrystusa, a ja kocham moja babcię. Ale kogo w tej faszystowskiej kulturze obchodzi czyjaś babcia ,prawda? Ciekawe tylko co by było gdyby te genitalia Nieznalska powiesiła na gwieĽdzie Dawida, albo na półksiężycu. Taka Gazeta Wyborcza zniszczyła by ją w trzy dni, a islamiści ucieliby jej łeb .Dlatego mówię ,że jest to tchórzliwa prowokacja. To są tchórze a nie prowokatorzy !


Ale czy nie wkurza cię, że w ogóle dochodzi do ostracyzmu wobec twórczości, abstrahując już od oceny wartości pracy Nieznalskiej?


Ostracyzm w dzisiejszych czasach, dotyczy prawdziwej kultury, a promowany i to nachalnie jest ten syf, któremu ktoś przypisuje cechy sztuki. Abstrahując już od tego czy to jest sztuka czy nie , to jeżeli ktoś robi takie rzeczy to musi się liczyć z tym, że może się to komuś nie podobać. Jest jeszcze jeden problem. Ci ludzie, żądają, żebym ja uznał, że to jest sztuka, że to jest w porządku. A ja tego nie uznam! Niech więc taka osoba liczy się z tym, że ktoś może na to Ľle zareagować. Jeżeli Zbigniew Libera robi obóz koncentracyjny z klocków lego, to wybacz, ale dla mnie to jest potworne. Cierpienie człowieka, który walczył w II wojnie światowej, albo umierał w obozie, zostało wyszydzone i wyśmiane, sprowadzone do klocków lego, albo do zdjęć kolarzy przy szlabanie. Powtarzam więc ,ja im nie zabraniam robienia czegokolwiek, ale trzeba się liczyć z tym, że można dostać w pysk..

      

Jaka książka, jaki film / płyta ostatnio zafascynowały Tomka Budzyńskiego?

    
Tak naprawdę to podobała mi się ekranizacja Władcy pierścieni, na podstawie trylogii Tolkiena.

 

rozmawiał: Adam Bogusiak

       

      

wróć <<<