Wywiad z duetem Emiszyn: Marcinem Dymiterem i Krzysztofem "Arszynem" Topolskim, przeprowadzony po koncercie w klubie "Jazzga" 10.11.2004 roku.

     

     

Instytut Adama B: Jak byście opisali swój koncert osobie, która go nie widziała?

 

Arszyn: To jest muzyka elektroniczna. Generowanie dźwięku przez różnego rodzaju zabawki - samplery, odtwarzacze, miksery czy inne.

 

Emiter: Są również elementy improwizacji, ale to są improwizacje elektroniczne. Ja myślę, że to trudno opisać, gdyż koncerty są po to żeby ich słuchać, a więc zaprosilibyśmy taką osobę na koncert. A jakie ewentualne spostrzeżenia miałaby taka osoba, to już nie leży w naszej gestii.

 

Arszyn: Z muzyką jest taki problem, że nie da się jej opisać słowami, tak jak i plastyki.

 

Instytut Adama B: Jak to jest z improwizacją na waszych koncertach? Czy macie z góry ustalony program tego co zagracie czy też zostawiacie sobie dużo luzu na improwizacje? Jak to wygląda matematycznie, procentowo?

 

A: Są sprecyzowane pewne założenia, które chcemy zrealizować. W tym co dzisiaj graliśmy to może nawet 80 procent było improwizacji, ale na jakiejś bazie. Wiemy co mamy i z czego możemy korzystać, rozmawiamy ze sobą. Ale jest bardzo dużo improwizacji.

 

E: Poza tym jest taka rzecz. Improwizacja może być też efektem jakiejś bazy, jakichś wspólnych wniosków albo też działań konceptualnych, tzn. ja nie muszę wiedzieć co sobie Krzysiek "Arszyn" wykoncypował, on nie musi wiedzieć co ja wykoncypowałem, a jednocześnie słuchamy się nawzajem. To mogą być w skali mikro bardzo precyzyjne posunięcia, a globalnie jako dwaj muzycy cały czas jesteśmy w sferze improwizacji, posuwając się w bardzo precyzyjny sposób pojedynczo. I to jest ciekawe. Można powiedzieć, że to nie jest proces chaosu i rozpadu, tylko raczej szukania i scalania elementów.

 

Trudno jest powiedzieć tak w dwóch słowach o improwizacji. Jak miałem 15 lat to nie wiedziałem nic o tym, tylko byłem zaskoczony. Jak masz trzydzieści czy dwadzieścia parę lat to już jest inaczej. To jest taki rodzaj daru. Są muzycy, którzy są bardzo dobrzy muzycznie jednocześnie nie improwizują. Improwizacja jest to taki rodzaj zapomnianego języka. Ludzie porozumiewali się często dzięki muzyce, leczyli się muzyką, miało to związek z rytuałami itd. Tu nie chodzi o mistykę, ale o siłę dźwięku.

 

A: Ja mam czasami trudne momenty jeśli chodzi o improwizację. To jest taka głęboka praca wewnętrzna żeby przestać się bać i pozwolić sobie na improwizację. Chociaż to też jest tak, że my używamy współczesny rzeczy typu odtwarzacz kompaktowy czy sampler. Na tym też można improwizować, nawet na radiu.

 

Instytut Adama B: Czy Emiszyn jest projektem zamkniętym na innych muzyków czy też odwrotnie, liczycie na dokooptowanie w przyszłości kolejnego muzyka?

 

A: Nie wiemy! Teraz nagrywamy płytę we dwóch, ale życie jest życiem i jeżeli coś fajnego powstanie to przecież nie będziemy się bronić na siłę przed tym. To jest zresztą fajne. Emiszyn - wyszedł taki zlepek z Emitera i Arszyna, a jednocześnie oznacza to emisję.

 

E: To mogą być kolejne odsłony. Nie rozmawialiśmy nawet o tym, bo to są jasne rzeczy dla nas, że może pojawić się jakiś człowiek. To wcale nie musi być działanie muzyczne, możemy zaprosić kogoś zupełnie innego. Może się okazać, że o to chodzi, że możemy emitować na różnych przestrzeniach, nie tylko zamykać się w muzyce. Czyli, że nie będziemy zapraszać tylko tych, którzy grają podobnie, na konsoletach.

 

A: To jest fajne, że ten projekt może się przekształcić w trakcie, że nie jest to zamknięty zespół.

 

E: Mnie interesuje taka wersja, że może być Emiszyn, a nas nie będzie.

 

Instytut Adama B: Tak jak było po koncercie, kiedy przed zejściem ze sceny przygotowaliście emisję dźwiękową...

 

E: Masz rację. To co było później to był właśnie Emiszyn, choć jednocześnie nas nie było.

 

Instytut Adama B: Myślałem nawet tak, że może warto to by spreparować jakąś muzykę i usiąść na widowni...

 

E: Zrobiliśmy tak już kiedyś. Graliśmy kiedyś w Katowicach w "Gugulanderze". Ostatni utwór był oparty na szumie morza bałtyckiego, taki długi dron. I wtedy zeszliśmy obydwaj.

 

Instytut Adama B: Jeszcze trochę o przyszłości. Byłem jakiś czas temu na koncercie grupy Nomeansno, w której skład wchodzą 50-ciolatkowie. Mimo swojego wieku muzycy ci prezentują się znakomicie. A czy wy wyobrażaliście sobie kiedyś siebie jako muzyka za 20-30 lat?

 

A: Ja bym chciał się dalej rozwijać. Lubię robić różne rzeczy. Może być tak, że kiedyś przestanę grać muzykę, zajmę się czymś innym. Jak będzie mnie to interesowało, a stwierdzę, że w muzyce nie mam nic do powiedzenia to wtedy tak. Na razie jednak siedzę w tym, zaliczam muzyczne obrzeża, ale to cały czas jest muzyka.

 

E: To jest tak jak Krzysiek mówi. Jednocześnie jest to jak stąpanie po cienkim lodzie. Gdy jesteś człowiekiem, który ma włączony dystans i starasz się uzyskać wywindowaną jakość, wtedy oczywiście nastąpi taki moment. Ale to jest hipotetyczne. Może być tak, że człowiek zaczyna się czym innym zajmować, bo przestaje go interesować taki wycinek rzeczywistości jak muzyka.

 

A: Ja czuję coś takiego w sobie, że mam pewne rzeczy do przekazania i np. muzyka może sama w sobie wyczerpać się co do tego. Czuję, że poszerza mi się spektrum. Kiedyś grałem tylko na perkusji, teraz robię też inne rzeczy. Myślę, że to będzie się rozszerzać. Interesują mnie ciągle nowe rzeczy. Ale ciągle głównie jest to muzyka.

 

Instytut Adama B: Na stronie internetowej Arszyna pisze, że "cisza nie istnieje". Spodziewałem się wobec tego, że będziecie raczej przemierzali przestrzenie hałasu. Tymczasem jest tak, że balansujecie na granicy ciszy. Czy więc to hasło miało być pewną prowokacją?

 

A: "Cisza nie istnieje" - to jest fakt. To tak jest fizycznie i zostało to gdzieś udowodnione. To jest to co mnie inspiruje - ta myśl, że nie ma czegoś takiego jak brak dźwięku na ziemi. I ten dźwięk może być bardzo cichy, bo gdy zamkniesz się w wytłumionej komorze to usłyszysz jak krew płynie.

 

Instytut Adama B: A nie myśleliście o pójściu w stronę muzycznego hałasu, zgiełku?

 

A: Ja czasami jak sam gram to bardziej się zapuszczam w takie rejony. Ale wcale tego nie planuję czy to będzie głośno czy cicho. Nie próbuję się określać czy to będzie noise czy nie noise.

 

E: To są takie opozycje, które jednocześnie się szybko wypalają. Ja często też gram głośniej, zdarzało się to nam też z Krzyśkiem. Jednocześnie nie możemy się definiować w ten sposób, ponieważ np. dzisiaj zagraliśmy taki koncert, za tydzień zagramy zupełnie inny koncert. Aż dojdzie do tego, że nie będziemy nic grać, ludzie będą kreować przestrzeń muzyczną.

 

To są pułapki tak naprawdę. Ja bym chciał robić bardzo różne rzeczy, ale jednocześnie nie widzę w tym żadnych problemów ani sprzeczności. Możemy grać muzykę akustyczną, możemy improwizowaną, możemy grać elektronikę. Możemy pójść we wszystkich kierunkach aby znaleźć własny język.

 

Instytut Adama B: Dwie ostatnie płyty Emitera "#3" i "#4" są CDRami, wydanymi przez wytwórnie Sojuz Emiter Records, czyli wytwórnię Marcina Dymitera. Czy odpowiada wam takie wydawanie płyt?

 

E: Krzysiek też wydaje płyty własnym sumptem. Ale to nie jest tak, że my umówiliśmy się, że będziemy wydawać tylko tak płyty. To by była dziecinada. Jeżeli znalazłby się sensowny wydawca, który chciałby to wydać na ludzkich, godnych zasadach to byśmy się pewnie zdecydowali. Jeżeli chodzi o Emitera "#3" i "#4" to ja przyznaję, że nie szukałem wydawcy, dlatego, że chciałem te płyty wydać w takim formacie a nie innym. One miały tak wyglądać. Po rozmowie jednej już wiedziałem, że byłyby problemy, nawet jeśli komuś się podoba. Bo już były teksty "dlaczego nie na dużej płycie, czy to można dwa w jednym" itd. Pomyślałem, więc, że to traci sens w ogóle. Jest to część jakiejś polityki, bo potem komuś taka płyta nie leży w sklepie na półce dobrze. To nie ma sensu po prostu. Skoro nagrywałem te płyty sam, miksowałem je, zająłem się produkcją, dystrybucją również, no to po co mam komuś dawać te płyty? Sprzedaję je sam, mam dystrybutorów - jestem bardzo zadowolony z tego. Natomiast nie znaczy to, że nigdy nie będziemy wydawać na normalnych płytach.

 

A: To jest też jakiś wymóg, ponieważ ja nie mam pieniędzy, żeby wytłoczyć za pięć tysięcy kompakt. Jakbym miał takie pieniądze to bym zainwestował w swoją płytę. Ale to są koszty, na które mnie nie stać, dlatego wydaję w cd romach. Też robimy nadruki w drukarni, żeby to fajnie wyglądało i w miarę jestem z tego zadowolony. Ale ta płyta nie jest tak wydana jakbym chciał, ale tylko dlatego, że finanse mi na to nie pozwalają.

 

Instytut Adama B: Wkrótce przygotowuję audycję do radia o "polskiej elektronice". Użyłem tego zwrotu nieco prowokacyjnie, gdyż właściwie powstaje pytanie czy można mówić o czymś takim jak "polska elektronika"? Ja osobiście czuje w elektronice Emitera, Paralaksy czy nawet Mołr Drammaz większą obecność człowieka niż np. w produkcjach muzyków z Niemiec, z Austrii czy nawet z Japonii. Co wy o tym sądzicie?

 

E: Rozmawialiśmy kiedyś też o tym, że jest rodzaj czegoś specyficznego. To jest związane z duchowością, ale w takim szerokim znaczeniu. Odczuwa się, że inaczej brzmi muzyka japońska na przykład, chociaż nie znaczy, że coś jest gorsze czy lepsze. Ale myślę, że to nie ważne. Jeśli chodzi o warunki sprzętowe to tak. A dlaczego brzmi tak polska elektronika, czy jest jakieś wspólne brzmienie dla polskiej elektroniki, że rozpoznajesz to?

 

A: Ja nie rozpoznaję, gdyż nie wszystko słucham pod kątem porównywania. Ale jeżeli tak by było to fajnie, ponieważ to znaczy, że kształtują się jakieś centra, gdzie jest jakiś charakter np. Europa wschodnia, Polska. Jeśli tak patrzeć to jest różnica. Niemiecka muzyka elektroniczna jest inna. Ja też ostatnio zauważyłem, że austriacka, wiedeńska muzyka jest dla mnie zupełnie inna niż niemiecka. Jeżeli coś takiego też powstaje u nas, tj. jeśli wytworzy się jakaś jakość to super. Jednocześnie jest to europejska, czy nawet ogólnoświatowa tendencja elektroniczna, elektroakustyczne poszukiwania, które są od dawna.

 

Instytut Adama B: Teraz z kolei chciałbym spytać o muzykę gitarową. Obaj zaczynaliście granie w zespołach gitarowych (Marcin Dymiter - Ewa Braun, Krzysztof Topolski - Dzieci Kapitana Klossa - od red.). Biorąc pod uwagę to gdzie dziś jesteście czy można powiedzieć, że rock jest już przeżytkiem, archaizmem, że wyczerpał swoje możliwości?

 

A: Ja przeszedłem taką ewolucję. W pewnym momencie czułem, że oddalam się od rocka, a teraz coraz bardziej czuję, że to są moje korzenie jednak. Poszedłem gdzieś w stronę paraimprowizacji, dużo próbowałem grać jazzu. Ale doszedłem do wniosku, że ja nie jestem muzykiem jazzowym, tylko jednak rockowym. Uważam, że to nie przeszkadza w improwizowaniu. Po prostu zauważam, że godzę się ze swoimi korzeniami. Dla mnie, więc muzyka rockowa jest bardzo ważna. Połowa, a może nawet i wszystkie moje kasety, bo to był etap kasetowy - to wszystko jest muzyka rockowa. Ostrzejsza, mniej ostra, bardziej eksperymentalna, piosenki.

 

E: Moim zdaniem jeżeli coś się wyczerpuje to dzieje się to cały czas. Główną siłą tego jest fakt, że to się ciągle wyczerpuje. Cała formuła polega właśnie na wyczerpywaniu się. Elementy blues rockowe, korzenne rockowe się wyczerpały, powstała ostra muzyka, hard rock, rock psychodeliczny, art rock, i cały czas było wyczerpanie. Potem powstała jakaś dziura ozonowa, potem powstała plastikowa scena midi, new romantik i elektronika i pop. Ale cały czas się coś wyczerpywało, jednocześnie przychodziły nowe aspekty. Tak samo było z punk rockiem, który miał być rewolucją totalną, ale ta rewolucja totalna trwało może półtora roku. Potem przyszedł punk rock intelektualny...

 

Dla mnie to nie jest problem, że coś się wyczerpuje, bo to dobrze. Bez tego mielibyśmy cały czas te same zespoły.

 

Instytut Adama B: Co was ostatnio inspiruje lub co wam ostatnio najbardziej zapadło w pamięci?

 

A: Dużo, dużo rzeczy. Lepiej by było spytać czego wczoraj słuchaliśmy.

 

E: Zapadanie w pamięci to nie jest inspiracja jednocześnie. W momencie kiedy coś cię inspiruje ty nie jesteś tego świadomy w danej chwili. To są takie reperkusje, coś z przed paru lat się może raptem okazać przyczyną do powstania utworu. Mogą to być też rzeczy banalne zupełnie.

 

Instytut Adama B: Co więc wczoraj słuchaliście?

 

A: Degenerate Art Ensamble

 

E: Billa Frisella

 

Instytut Adama B: Na czym ma polegać idea Emitera, że jest to miejsce spotkania z ludźmi?

 

E: Chodzi o to, że idea Emitera zakłada, że spotykam się z innymi ludźmi. Na płycie "#2: static" jest bardzo dużo, jak dla mnie, gości, którzy chcieli ze mną zagrać. Ktoś inny zmiksował mój utwór, potem nagrywam płytę solo, później w duecie. To formalnie nie będzie nigdy zespół. Emiter jest takim rodzajem projekcji związanej w ogóle z muzyką, z graniem. Nie chcę zamykać się w jednej formacji, chcę grać w duecie, w trio, solo. Chcę czasami zajmować się też współpracą audiowizualną. Chcę też żeby to było zaproszenie do wymiany z ludźmi, którzy słuchają, żeby nie było takiej konsumpcji muzyki. Coś się dzieje, jest dialog, który np. w improwizacji jest najważniejszy, jeśli nie słuchasz to nie możesz zbudować czegokolwiek wspólnie z kimś.

 

Instytut Adama B: Imponują mi bardzo Twoje teksty (Emiter - od red.). W bardzo zwięzły sposób oddajesz sedno sprawy. Piszesz o nienajlepszej kondycji naszego społeczeństwa, o kulcie pieniądza, kariery. Czy myślisz, że może się coś zmienić na lepsze? Czy może jesteś pesymistą?

 

E: Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem pesymistą, tak jak i nie mogę powiedzieć, że jestem tylko optymistą. Wierzę w możliwość przemiany człowieka, np. możliwość przemiany poprzez kulturę czy poprzez badanie aspektu ludzkiego, duchowego w sobie samym. Pewne rzeczy o których ty mówisz, tj. o pieniądzach, o pewnym systemie presji - odczuwa się to, że zmieniają się dosyć mocno priorytety. To co było w PRL-u to był bardzo sztuczny świat, zupełnie syntetyczny, nie związany z trendami, które wtedy były. Obserwowaliśmy to z perspektywy biednych dzieci, które by chciały "Donalda" pożuć i w jeansach "Levisa" pochodzić. W momencie kiedy to wszystko już u nas jest, moim zdaniem kolejnym etapem jest zadawanie pytań dotyczących podstaw, celowości zjawisk konsumpcji i dokąd to prowadzi, jeżeli jest pozbawione głębszych intencji, albo umiejętności samokontroli, tzn., że dobrze wiesz, w którym momencie ktoś cię wpuszcza w maliny. To są ciężkie sprawy i to nie jest związane z pesymizmem czy optymizmem. To jest kondycja tak naprawdę. Na nią składa się to, że masz słabsze dni i lepsze dni. To jest czasem jak w sporcie, albo jak w graniu muzyki. Wydaje ci się, że będzie bardzo dobry koncert, a grasz bardzo zły. Albo masz wrażenie, że to był bardzo zły koncert, a potem słuchasz neutralnego nośnika, ktoś nagrał twój koncert i się okazuje, że był bardzo dobry.

 

Te sentencje krótkie, nad którymi bardzo długo siedzę zresztą, żeby nie były zbyt długie, wynikają na pewno z obserwacji, z mojego sposobu myślenia, z tego, że mam akurat taką optykę. Przejawia się w nich też pewnie mój światopogląd, krytyka takich rzeczy, ale z drugiej strony nie chcę być nachalny, bo po prostu nie jestem taki. Nie umiem śpiewać haseł. To są moje osobiste komentarze, refleksje. Cieszę się, że ktoś coś w nich znajduje dla siebie, że rozumie o co chodzi. Wtedy jest emisja.

 

Instytut Adama B: A czy w pracy producenta zdarzyły wam się ostatnio jakieś ciekawe rzeczy, które produkowaliście?

 

E: Producent - to jest słowo, które może czasem wprowadzać w błąd. Nie należę do osób, które kreują czy decydują o wizerunku i brzmieniu. Staram się słuchać i jak umiem coś zrobić to staram się to robić. Cały czas się uczę. W znaczeniu popowym nie jestem producentem.

 

Ostatnio współpracowaliśmy z zespołem The Band Of Endless Noise, którzy nagrali u nas całą płytę, niedawno zresztą skończoną. W tej chwili cały czas trwa sesja z zespołem Psychocukier, z tym, że zespół dalej już pracuje sam. To jest fajny materiał. Jesteśmy współproducentami naszej płyty, bowiem nagraliśmy niedawno płytę Emiter/Arszyn (Emiszyn) i teraz zaczynamy drugi etap, czyli powoli pracujemy nad miksami, nad brzmieniem. Zrobiliśmy na razie jeden utwór i mamy nadzieję, że do końca roku uporamy się z tym

 

Instytut Adama B: Dziękuję bardzo za wywiad...

 

E: Dziękujemy również.

 

rozmawiał: Adam Bogusiak

       

      

wróć <<<