Wywiad z Michałem Bielą, wokalistą grupy Kristen zrobiony po koncercie na festiwalu Drugi Obieg Art Festiwal w Łowiczu (23.10.2004).

     

słuchaj cz.1

słuchaj cz.2

 

Przede wszystkim chciałbym się ciebie spytać jak tobie, osobie mierzącej ponad dwa metry wzrostu grało się na tak małej sali? Z tego co widziałem to dotykałeś nawet sufitu...

 

Grało się niezwykle ciężko, tak jak zawsze zresztą. W moim życiu, życiu osoby posiadającej 2 metry, 10 centymetrów wzrostu, wszystkie najprostsze czynności są zwykle trudne, w tym granie koncertu. Ponieważ sceny, autobusy - są przeznaczone dla osób stosunkowo niewysokich.

 

Słuchając waszego koncertu odnoszę wrażenie, że poszliście bardziej w stronę muzyki hałasu. Czy zamierzacie, więc nawiązać do swojej nazwy na nowej płycie (Kristen - tragicznie zmarła wokalistka noisowej kapeli Janitor Joe - od red.)?

 

Zespół Kristen zawsze grał głośno, tylko płyty, które nagrywaliśmy brzmiały tak jakbyśmy nagrywali je w małym pokoju, przy niewielkiej głośności. Ale zgadzam się z tobą, że najnowsza płyta będzie o wiele bardziej hałaśliwa.

 

A czy wiadomo już kiedy wyjdzie nowa płyta?

 

Bardzo chcielibyśmy nagrać płytę w grudniu u nas w Szczecinie. I chcielibyśmy ją wydać w lutym, najdalej w marcu. Ale z tego co ja się orientuję to jest bardzo ciężko przewidywać takie rzeczy.

 

Nikt się tym specjalnie nie interesuje czy my wydamy tą płytę czy nie. To tak naprawdę zależy od tego czy znajdziemy jakieś minimalne fundusze. Mam taką nadzieję, że znowu tata pożyczy mi pieniądze, i że ja mu potem znowu oddam je w 80 procentach, i że znowu nie będzie na mnie zły.

 

Czy zamierzacie kontynuować współpracę z Maćkiem Cieślakiem?

 

Wydaje mi się, że jesteśmy bardzo zaprzyjaźnieni z Maciejem Cieślakiem. Z tego co wiem, to on bardzo lubi nasz zespół. Ale tym razem chyba nie będziemy nagrywać z Maćkiem, chociaż powiedział, że wpadnie zobaczyć jak nagrywamy.

 

A czy myślicie jeszcze o graniu na dwie perkusje jak to miało miejsce chociażby na "Please send me a card"? Jak wygląda sytuacja z Robotemobibokiem, czy na nowej płycie także usłyszymy udział wrocławskich jazzmanów?

 

Graliśmy na dwóch perkusjach czasami, ponieważ w zeszłym roku grał dla nas fenomenalny muzyk zespołu Plum, również zespołów: Woody Alien, Bruce Lee - Marcin Piekoszewski, który potrafi grać na gitarze, basie, perkusji, śpiewa bardzo ładnie. Ale niestety Marcin powiedział, że nie może znieść naszej zbyt popowej muzyki i wrócił do Plum. Tymczasem my znaleźliśmy basistę, ja zacząłem grać na gitarze, na której nie potrafię grać. Oczywiście wszyscy się już pogubili w tych zmianach personalnych, które wymieniłem. Nie będziemy grać na dwie perkusje, bo nikt inny nie potrafi grać w zespole na perkusji.

 

A druga sprawa - to Robotobibok. Ja jestem wielkim fanatykiem Robotaobiboka, i to był dla nas wielki zaszczyt, że na naszej ostatniej płycie Adam Pindur i Artur Majewski chcięli zagrać na trzech piosenkach. Znam nową płytę Robotaobiboka już. Wyjdzie niebawem, lada dzień. Będzie się nazywać "Nawyki Przyrody". I kto jej nie będzie miał, ten jest dla mnie skończony. To jest najlepsza płyta w ciągu ostatnich piętnastu lat w tym kraju. To jest fenomenalny zespół i jeżeli kiedyś zgodzą się nam pomóc w czymkolwiek będzie nam bardzo miło. Ale ja mam do nich stosunek po prostu jak fan. Cieszę się niezmiernie jeżeli chcą nam pomóc, jeżeli coś takiego wyjdzie będzie super. Ale to tylko zależy od nich. Ja nie mam pojęcia czy będzie im się chciało czy nie. To są muzycy z prawdziwego zdarzenia, a nie jakieś szarpidruty jak my.

 

Opowiedz teraz jak wygląda kwestia powstawania utworów. Jak dużo jest w tym improwizacji? A może z góry macie określony plan działania? To samo tyczy się koncertów.

 

To wygląda właściwie jakby cztery osoby pisały na raz wiersz. To jest bolesna sprawa. Na początku ktoś ma jakieś zdanie, ktoś dopisuje następne zdanie, ktoś mówi, że może by powtórzyć to w tym momencie. I tak powstaje piosenka. I na koniec nic nie jest tak, jak ktoś pomyślał sobie na początku, przynosząc pierwsze zdanie. Tak wygląda robienie piosenek. I z reguły jest to bolesne, strasznie ciężkie, i próby są czasami bardzo nudne i nieprzyjemne, ponieważ nie można się dogadać. Wiadomo, wyobraźcie sobie jakby cztery osoby na raz pisały wiersz.

 

Chciałbym się spytać o twoją opinię na temat festiwalu "Drugi Obieg Art Festiwal"?

 

Moim zdaniem jest to fenomenalna impreza. Usłyszałem o tym festiwalu i o tym domu kultury od zespołu ¦cianka, od Maćka Cieślaka, który nam polecał to miejsce, ludzi stąd. Patrząc na zespoły, które tutaj grały, na sposób z jakim organizatorzy podchodzą do zespołów, to jestem pod dużym wrażeniem. Szkoda, że w Polsce jest tak dużo domów kultury, i tak mało ludzi, pracujących tam, którzy są zainteresowani takimi rzeczami, tzn. muzyką, która nie zadowoli może szerokich mas, ale, która przyciągnie grupę entuzjastów muzyki, ludzi, dla których muzyka jest czymś więcej niż tylko przyjemnym sposobem spędzenia wolnego czasu. W tym kraju jest jeszcze tylko kilka takich miejsc. Z tego co mi wiadomo, w Krotoszynie, gdzie jutro gramy, być może parę domów kultury o których nie wiem. Ale większość domów kultury nie chce mieć z nami nic wspólnego, i nawzajem.

 

A czy w najbliższym czasie możemy się spodziewać waszego koncertu w Łodzi?

 

Strasznie bym chciał, ponieważ istniejemy od siedmiu lat, gramy w różnych miejscach, w niektórych wiele razy, a w Łodzi po prostu nie znamy nikogo, kto mógłby nam pomóc zorganizować koncert, nie znamy klubów, nie mamy znajomych. Mam nadzieję, że to naprawimy w przyszłym roku. Zostałem niedawno mianowany menadżerem zespołu, więc może coś się uda zrobić. Byłoby niezwykle przyjemnie, bo słyszałem niesamowite opowieści o mieście Łódź...

 

Jakie na przykład?

 

Np. jeśli nie kibicuje się Widzewowi to trzeba ŁKS-owi, a jak się powie, że nikomu, to jeszcze większe bęcki. Albo, taka historia - mój kolega chciał przejść na drugą stronę ulicy to mu poradzono, żeby pojechał ten kawałek tramwajem, bo będzie bezpieczniej, i faktycznie się przestraszył. Ogólnie Łódź jest takim miastem, który mnie się kojarzy z adrenaliną.

 

Są też podobno piękne olbrzymie domy - chciałbym to wszystko zobaczyć, ale tak sam z siebie nie przyjadę.

 

Na koniec chciałbym cię spytać o inspiracje. Czy są to rzeczy noisowe, bliskie Janitor Joe, Hammerhead, czy raczej spokojne granie, chociażby Storm and Stress...

 

Jest tak dużo zespołów różnych, którymi się inspirujemy... Np. duże wrażenie na nas zrobił zespół, który widzieliśmy na żywo i z którym nawet graliśmy, który się nazywa DEERHOOF. Jest to niesamowity zespół z San Francisco. Polecam serdecznie. Ale tak naprawdę jest to jeden z wielu zespołów, które się nam podobają.

 

Ja osobiście muszę powiedzieć o jednej rzeczy, która mnie najbardziej inspiruje. To są koncerty, które widziałem ostatnio. Widziałem koncert zespołu Him z Ameryki, gdzie gra Doug Sharin (gra także w Rex i June of 44 - od red.) zespołu Blonde Redhead i Tortoise. Byłem na tych koncertach i to są wydarzenia, które najbardziej mnie inspirują - gdy widzę, gdy na żywo ktoś gra w ten sposób, że nie myślisz w ogóle o tym, że używają instrumentów. Słucha się tej muzyki, jakby ktoś coś opowiadał. To jest niesamowite uczucie, bo nie słyszy się muzyki w tym czasie. Jeżeli ktoś czasami poczuje się tak na naszym koncercie, tak jak ja na koncertach tych zespołów, gdzie przez 1,5 godziny stałem i nie słyszałem muzyki, w tym sensie, że nie myślałem ani przez moment o jakimś aspekcie technicznym, nie myślałem w jaki sposób to jest zrobione. Nie słyszałem instrumentów, tj. nie słyszałem perkusji, gitar, to po prostu była muzyka i emocje. Jeżeli pewnego pięknego dnia ktoś tak poczuje się na naszym koncercie to będzie naprawdę świetnie.

 

rozmawiali: Adam Bogusiak i Aneta Żarnoch

       

      

wróć <<<