Wywiad z Wojtkiem Mazolewskim, liderem grupy Pink Freud przeprowadzony po koncercie zespołu, który udźwiękowił film "Człowiek z kamerą" w reżyserii Dzigi Vertowa (28.11.2004).

     

słuchaj cz.1

słuchaj cz.2

słuchaj cz.3

słuchaj cz.4

słuchaj cz.5

 

  

Jak bardzo różne są dla ciebie koncerty takie jak dzisiaj, czyli taperowanie filmu niemego od normalnych występów?

 

Różnica jest diametralna, ponieważ na koncercie klubowym jest zupełnie inna atmosfera. Ludzie są skoncentrowani w 100% na tym co my robimy, na dźwiękach i na naszych emocjach, nic ich od tego nie rozprasza. Sto procent siły sprawczej jakie będzie ogólne wrażenie spoczywa na nas. W przypadku robienia muzyki do filmu różnica jest taka, że jest 50 na 50, odgrywa ważną rolę też film. Oczywiście to też zależy do jakiego filmu się gra, ale akurat mówiąc o "Człowieku z kamerą", który jest filmem bardzo dobrym, interesującym, to on jest w głównej mierze najważniejszą częścią wieczoru. Trzeba trzymać emocje i energię na wodzy, nie wolno "zabić" tego filmu dźwiękiem. My staramy się trochę tej energii koncertowej zawsze wnieść, zwłaszcza w finałowych momentach, może dlatego ludzie nam często mówią, że pierwszy raz widzieli coś w tym stylu.

 

Czy taperowanie filmów niemych oznacza, że nie ma miejsca w takim koncercie na improwizację? Czy mieliście rozpisany dokładnie punkt po punkcie plan co będziecie grać?

 

Owszem, gdybyśmy się nie przygotowywali to pewnie nieźle byśmy się pogubili improwizując w stu procentach. Oczywiście można to zrobić, ale wtedy lepszą formą byłby duet, a nie cały zespół. Jeśli robi to zespół wtedy dużo ciekawszym elementem jest przygotowywanie się do występu i zrobienie podstawowego szkieletu. Improwizacja jest dużą częścią tego co my robimy, ale w oparciu o pewne specyficzne motywy. Przygotowujemy je do konkretnych wydarzeń, scen i klimatów w filmie, tak żeby pasowały albo były w kontrze do sytuacji, a później improwizując odnosimy się do konkretnych wydarzeń, szczegółów itd., co ubarwia film oraz przysparza kolejnych doznań wnikliwemu słuchaczowi i widzowi.

 

A sądzisz, że warto by zagrać tą muzykę bez filmu? Tj. czy gracie np. ten program, który zagraliście dzisiaj na normalnych koncertach?

 

Jest to możliwe, bo większość tych utworów gramy na koncertach, tylko nie zawsze akurat te co dzisiaj. Zwykle jest więcej numerów z płyt. Dzisiaj wykorzystaliśmy utwory z pierwszej płyty, albo takie, które w ogóle się nie ukazały, stworzyliśmy też specjalnie motywy do tego filmu, więc w sumie jest kilka nowości. Na normalnych koncertach dzisiejsze utwory mają nieco inny charakter. Na pewno muzyka jest, że tak powiem, groźniejsza. Jest jej więcej, jest bardziej przemyślana w formie aranżacyjnej, koncertowej, emocjonalnej niż tutaj, gdzie masz uczucie, że chciałbyś jeszcze coś grać, tymczasem zmienia się motyw i przychodzi moment, że musisz zmienić klimat. Na koncertach byłyby to bardziej rozbudowane formy.

 

Myśleliście o wydaniu dvd z filmem i muzyką jaką zagraliście do filmu?

 

Mamy w tej chwili tak dużo pracy. Gramy koncerty i przygotowujemy płytę "Jazz fajny jest", która wyjdzie w lutym oraz nowy materiał, który planujemy nagrywać począwszy od marca. Z naszej strony nie ma takiego zamysłu, jeśli dostalibyśmy taką propozycję to podejrzewam, że bylibyśmy w stanie się przygotować w ciągu miesiąca. Zrobilibyśmy to z przyjemnością, ponieważ muzyka filmowa jest, moim zdaniem, bardzo interesująca. Chcielibyśmy znaleźć dobry film. "Człowiek z kamerą" jest świetnym filmem, ale już powstała do niego muzyka.

 

No właśnie może masz jakichś faworytów wśród filmów, do których chciałbyś nagrać muzykę?

 

Szczerze mówiąc aż tak bardzo się nie orientuję. Kojarzę filmy, do których robiłem jakieś projekty czyli "Metropolis", "Człowiek z kamerą", "Perła", "Antakt", jakieś eksperymentalne filmy Duchamp'a. Musiałbym poznać więcej starych filmów niemych, żeby móc do coś stworzyć. Muszę poznać kogoś, kto siedzi w filmie i się tym interesuje.

 

A czy graliście kiedyś do obrazów nieruchomych? Czy występowaliście np. w galerii udźwiękawiając wystawę malarstwa itp.?

 

Propozycje grania do obrazów dostawaliśmy, ale nigdy nie zrealizowaliśmy tego. Była np. myśl, żeby grać do malujących artystów, oni malują, my gramy i wówczas miałaby być już wręcz totalna interakcja. To jednak z powodów organizacyjnych i finansowych nigdy nie doszło do skutku. Ale z przyjemnością byśmy to zrobili, bo to bardzo ciekawe.

 

Z zespołem Paralaksa grałem do pierwszej wersji filmu "12 małp", tak naprawdę film nazywa się "Na placu lotniska". I to było ciekawe, gdyż ten film jest oparty na obrazach stojących, fotografiach.

 

Wróćmy na chwilę do improwizacji. Czym jest według ciebie improwizacja? Czy to, że grasz w zespole z kimś długo sprawia, że improwizuje Ci się lepiej?

 

Z muzyką jest trochę tak jak z wiarą w Boga - im dłużej grasz tym intensywniej rozumiesz to, że coraz dalej masz do ideału, i że coraz więcej musisz się rozwijać. To jest właściwie temat rzeka. Czasem wielką przyjemnością jest grać z kimś po raz pierwszy. Energia, która wtedy powstaje jest tak duża, że zdarzają się rzeczy genialne. Podobnie wydarzyło się niedawno, kiedy graliśmy z Adamem Kamińskim w duecie Paralaksa. Zaprosiliśmy gościnnie DJ Lenara, który obsługuje gramofony grając na nich jak na instrumencie. Nagraliśmy z nim materiał 45 minutowy, improwizowany od a do z. Energia z tego spotkania była taka duża, że wyjdzie z tego płyta w kwietniu - druga płyta Paralaksy. Z drugiej strony jest tak, że im dłużej grasz z jakimiś ludźmi, zaczynasz poprawiać małe sprawy, korygujesz po kilku latach grania tak dużo rzeczy, co sprawia, że ta muzyka zaczyna świecić jak wyszlifowany diament. Okazuje się, że możesz zrobić coraz więcej, spełniać wiele marzeń artystycznych, właśnie dzięki temu, że współpracujesz długo z jedną grupą ludzi, że uczycie się nawzajem.

 

Wspominałeś o wydaniu nowej płyty w lutym pt.: "Jazz fajny jest!". Czy można ją jakoś porównać do "Sorry Music Polska"? Jaka będzie nowa płyta?

 

Sytuacja z tą płytą jest dosyć przewrotna. Z jednej strony można powiedzieć, że ewolucyjnie jest ona dużym krokiem naprzód. Słowo "ewolucja" pasuje zresztą jak ulał do tej płyty, gdyż tak jak wcześniej wszystko nagraliśmy na instrumentach tak teraz wszystko jest zrobione na komputerze. A przewrotność tej płyty polega na tym, że tak naprawdę to jest muzyka z "Sorry Music Polska", tylko jest ona poprzetwarzana. Najlepsi naszym zdaniem producenci muzyczni w Polsce, czyli Bunio, Emade, Envee itd. pocięli tą muzykę i porobili z nią dziwne rzeczy. Dodatkowym fajnym aspektem, który się pojawi na tej płycie jest głos. Jest dużo ciekawych wokali, śpiewają: Marcija, Mika Urbaniak i kilka innych osób. Będzie to, więc mocno bitowe, elektroniczne cacko. Dołączamy do płyty też koncert nagrany w klubie "Od nowa" w Toruniu. 74 minuty koncertu, pięć numerów nagranych w kwartecie: Kuba Staruszkiewicz, Tomek Ziętek, ja oraz Sławek Jaskułke, na kiepskim, podwieszonym pod sufitem mikrofonie. Brzmi to jak koncert bandu z lat 60-tych. Dołączymy to w formacie mp3. Także razem będzie 12-14 remiksów plus cały koncert. Całość będzie raczej przystawką, wstępem przed jakąś płytą.

 

Pewnie słyszałeś nową płytę Robotaobiboka. Czy nie myślałeś podobnie jak panowie z Robotabiboka o nagraniu płyty na sprzęcie archaicznym, w studio Obuh?

 

Nie ma takiej potrzeby, ale nie dlatego, że o tym nie myślimy, tylko, że już znamy takiego człowieka, który ma analogowe studio. To jest studio im. Adama Mickiewicza Maćka Cieślaka. Zresztą nagrywaliśmy tam "Sorry Music Polska", więc poniekąd nagraliśmy już płytę analogową. Następna płyta będzie tak samo nagrana, więc nie skorzystamy z Obuha. Rozmawialiśmy zresztą z Robotemobibokiem, jesteśmy kolegami i oni powiedzieli, że tam nie można do końca nagrywać na żywo. Robotobibok nagrywa płyty podobnie jak zespoły rockowe, tj. nagrywają ścieżkami. Dla nas bardzo ważna jest kwestia improwizacji, ducha wspólnego tworzenia i magii działania w jednym momencie, pozwolenia sobie, że może wydarzyć się wszystko w studio, czego już nigdy nie zmienisz. Chcemy przy tym pozostać i po raz kolejny nagrać album u Maćka.

 

A jeśli chodzi o Robotaobiboka, ich płytę słyszałem po raz pierwszy dopiero dzisiaj, bo dostałem ją dopiero wczoraj w Sanoku, gdzie graliśmy razem z Robotemobibokiem na tym samym festiwalu. Płyta jest świetna. Wielkie gratulacje dla chłopaków.

 

Co słychać u Bassisters Orchestra? Od dłuższego czasu słychać, że wyjdzie płyta, na razie jednak mogliśmy posłuchać jedynie maxi singla...

 

Płyta jest nagrana, powstała w lutym, zawiera 25 kawałków. Jednak wyprodukowaliśmy do tej pory tylko jeden utwór, który można ściągnąć ze strony www.bassisters.prv.pl. Nie mam czasu wyprodukować reszty i psuje mi się komputer. Trzeba usiąść i w dwa, trzy miesiące to zrobić, ale na razie gramy tyle koncertów, że jest to niemożliwe.

 

Bassisters Orchestra, Pink Freud, Ludzie, Baaba itd. - jak udaje się Tobie połączyć taką mnogość projektów? Czy jesteś pracoholikiem?

 

Moja dziewczyna twierdzi, że jestem. Ja uważam, że nie możesz być pracoholikiem, jeśli kochasz swoją pracę. To prawda, że zawód, który uprawiam niesie za sobą bardzo poważne konsekwencje np. rozłąkę z ukochaną, co odbija się w życiu prywatnym. Ale z drugiej strony co mam powiedzieć?, że nie będę jeździł na koncerty? Pojawiło się wiele propozycji grania od znajomych muzyków, które były tak interesujące, że zwyczajnie nie mogłem odmówić. Plułbym sobie w brodę gdybym nie zaczął współpracować z Baabą i wieloma innymi projektami. Owszem zauważyłem ostatnio, że jest tego dużo, w takim sensie, że wszystkie te projekty dojrzały, stały się bardzo profesjonalne i dużo w nich trzeba pracować, co powoduje, że ostatnio mam bardzo dużo czasu, ale z drugiej strony mam wielką satysfakcję, która rekompensuje mi poświęcony czas.

 

Na koniec opowiedz o płycie, książce i filmie, które zrobiły na tobie duże wrażenie...

 

Z książek - czytam "No Logo" (Naomi Klein - od red.). Dobra książka, czyta się ją świetnie niczym dobrą powieść. Fajnie, że kobieta napisała taką książkę, bo jest w niej prawda nieokraszona agresją, fanatyzmem czy próbą zgniecenia przeciwnika. Ona zauważa racje dwóch stron i ciekawie opisuje rzeczywistość, którą zastała. Zobaczyłem też niedawno "Fahrenheit 9/11", także jestem w klimacie politycznym. Z filmów to oglądaliśmy niedawno na trasie produkcje karate. Obejrzałem "Ong Bong" o gościu co z łokcia ładuje w banię, i jeszcze o jakimś samuraju, który był ślepy, ale machał mieczem najlepiej ze wszystkich. Jeśli chodzi o muzykę to kupiłem ostatnio płyty nową płytę Bad Plus Trio pt.: "Give", która jest bardzo dobra, chociaż lepsza była poprzednia, nowy album Medeski, Martin and Wood, świetny jest nowy Dave Douglas, DJ Vally z 30air od Matthew Shipp'a. Kupiłem też dużo fajnej, starej muzyki: dwie świetne płytki, jedna live, druga studyjna Old and New Drums, gdzie grają Dewey Redman, Charlie Haden, Ed Blackwell i Don Cherry, świetną płytę Jamesa Blood'a Ulmera. Może już wystarczy, bo ja o płytach mógłbym mówić cały czas, w końcu tygodniowo kupuję z 10 płyt, mam niezłego świra na tym punkcie.

 

Dziękuję za wywiad.

 

Ja również dziękuję. Pozdrawiam! Wszystkiego dobrego!

 

rozmawiał: Adam Bogusiak

       

      

wróć <<<